środa, listopada 09, 2005

Schronisko w Oaxace


Jechalismy do Oaxaki naprawde przez przepiekne tereny! Najpierw szczyty gor w chmurach, pozniej stoki cale porosniete kwiatami i kaktusami. Nigdy w zyciu nie widzialam tak kolorowych gor!
Kacdy w podrozy ma jakies marzenia. Moim bylo trafienie do schroniska, gdzie gromadziliby sie podroznicy. Na takie wlasnie miejsce trafilismy w Oaxace. Przyjechalismy dosyc pozno, hostow z hospitality club nie bylo. Zostawilysmy Marcina pod kosciolem i poszylsmy z Katka szukac taniego noclegu. Po odwiedzeniu paru miejsc, lacznie ze schroniskiem dla bezdomnych, trafilysmy w koncu na youth hostel ¨Santa Isabel¨, zaraz przy ulicy Independencia. Ktokolwiek bedzie w Oaxace, KONIECZNIE!! Nocleg ze sniadaniem kosztuje 6 dolcow. Ale jakbym miala do wyboru za ta sama cene to i jakis super hotel, zostalabym tutaj. Jest to miejsce magiczne. Spia tam praktycznie sami podroznicy. Wszyscy robia cos podobnego do nas. Maja po 4, 6 miesiecy podrozy. Zazwyczaj jada w strone Gwatemali, albo wlasnie stamtad wracaja.
Katka zaraz zaznajomila sie z jakimis Hiszpanami. Byl to kolejny etap rozplywania sie Katki, jej znikania z naszego zycia.
My poznalismy Tine ze Slowenii. Naprawde super dziewczyna. Gadalismy i smialismy sie caly wieczor. Szkoda ze jechala w kierunku przeciwnym do nas. Jej podroz praktycznie juz dobiegala konca. Zmierzala w strone Mexico City.
W trakcie takich podrozniczych rozmow popada sie troche w paranoje. Tego okradli w Hondurasie, kogos innego w Gwatemali. Jeszcze inny twierdzi ze jechac do Panamy to samobojstwo. Pewien Francuz wiele dni byl w szoku po tym jak mu przystawili w bialy dzien pistolet do glowy. Planujemy powoli zakup maczety, po wyjezdzie z Meksyku... Dziwne, bo juz kiedy wyjezdzalismy z Kuby, zdawalo nam sie ze wkraczamy w strefe zagrozenia... Tymczasem w Meksyku czujemy sie naprawde swietnie. I mowimy sobie ze pewnie dopiero w Gwatemali sie zacznie prawdziwy hard core ;-). Mam nadzieje ze nie zacznie sie nigdy...
Poznalismy tez dwie Niemki, ktore siedza juz w tym schronisku 2 miesiace. Bardzo im sie podoba w Oaxace, zaczely pracowac w barze (bardzo fajnym zreszta, bo nastepnego dnia go odwiedzilismy). Powiedzialam jednej z nich ze troche im zazdroszcze, ze moga sobie gdzies tyle czasu zostac, a nasz program jest bardzo napiety. Ona na to, ze na pewno znajdziemy takie miejsce z ktorego nie bedziemy chcieli tak szybko wyjezdzac i ze poprostu tam zostaniemy. Zobaczymy...
Nastepny dzien caly poswiecamy na zwiedzanie miasta. Spedzamy naprawde zajebisty wieczor. Idziemy razem z Tina iranski film Turtles can fly. Graja to wjakims alternatywnym kinie za darmo. Niezly klimat. Jestesmy gdzies w Meksyku i ogladamy film iranski. Do tego naprawde swietny! Jeden z najlepszych jakie widzielismy w zyciu.
Po filmie staramy sie kupic piwo, ale nam sie nie udaje. Wszystkie sklepy zamykaja sie tu o 22. Konczymy w naszym schronisku na herbacie.
Kartka od Katki znaleziona na moim plecaku: nie wiem jakie macie plany, ja jade autobusem nocnym do Zipolite. Moze sie spotkamy, a moze nie.
Katka sie rozplynela.
Zegnamy sie z Tina i idziemy spac. Naprawde przykro wyjezdzac z tego miejsca.

Autor: Ola

Brak komentarzy: